Skąd w ludziach potrzeba poczucia pewności?

0
213
Skąd w ludziach potrzeba poczucia pewności?

Czy świat, który widzimy, jest pewny? Jak tę pewność zweryfikować? Czym ta pewność ma się charakteryzować, aby nasza świadomość była nasycona? Mamy odczuwać pewność jako stan emocjonalny, poparty odpowiednią wiązką myśli, czy ma to być właściwość przypisana pewnym faktom? Właściwość nieprzypisana przez nas, albowiem wtedy nasze odczucie pewności będzie tyle warte, co emocje jej towarzyszące.

Potrzeba odczuwania pewności towarzyszy nam od urodzenia. Wyraża się ona i jest dobrze widoczna w niektórych aspektach naszego człowieczeństwa.

Pewność myśli-budujemy związki logiczne, które niczym rusztowanie ma nam pomóc w tym, aby nie dopuścić do zmiany o niepożądanym dla nas kierunku.

Pewność działania-to, co czynimy, uznajemy za słuszne i wartościowe, gdyż swym działaniem budujemy naszą tożsamość i tym samym popadamy w zaklętą pętlę, utwierdzającą nas za każdym spełnionym czynem w przekonaniu, że wartość naszych intencji jest słuszna, ponieważ wypływa z naszego wnętrza.

Pewność świata-widzimy i czujemy, co w konsekwencji prowadzi do tego, że wiązki danych świetnie obrabiamy, zaprzęgając interpretację do tłumaczenia świata i jednocześnie wyłuskujemy zdarzenia i fakty z oceanu zjawisk. Posiadaną wiedzę tła używamy do interpretacji, aby nadać naszemu dziełu znamiona gotowego produktu. Można go sprzedać, podarować, obdarzyć wartościami lub użyć na wiele innych sposobów mających znamiona pozytywne, jak i te negatywne-jednym słowem gotowy produkt jest w stanie zaspokoić utylitarne potrzeby cywilizacji europejskiej.

Wewnątrz i na zewnątrz siebie wytwarzamy masę, z której tworzymy nas samych. Na ten proces składają się nie tylko poszukiwane przez nas cegiełki naszej tożsamości, ale i to, co możemy dać innym. Budujemy świat wg naszych wyobrażeń i możliwości, aby później w akcie wątpliwości lub euforycznej satysfakcji móc powiedzieć, że to, co stworzyliśmy ma znamiona pewności, bo przecież nic innego nam nie powstało. Nasz produkt można zweryfikować pod wieloma względami, a jego istnienie możemy poprzeć obiektywną i zarazem krytyczną opinią z innych źródeł. Ścieżka wyboru, którą podążamy, determinuje opis nas samych i świata zewnętrznego. Zawsze mamy to, co chcieliśmy mieć, bo trudno mieć to, czego się nie chce lub nie potrafi zrobić. Ta prosta maksyma może tłumaczyć pęd człowieka do zachowania zgodności między tym, co myśli i na podłożu ideowym go nakręca, z tym, co uchodzi za obiekt jego pracy wytwórczej. To pozytywny aspekt. Negatywny jest w tym, że poza naszą wiedzą, czynami, umiejętnościami nie jesteśmy w stanie dostrzegać świata takim, jakim jest, w jego aspekcie koniecznym. Albowiem to, co jest konieczne, nie potrzebuje człowieka i jego zdolności interpretacyjnych, aby móc zaistnieć.

Czy można tak poszerzyć wiedzę i umiejętności, aby wyuczyć się i odbierać świat takim, jakim jest? Pytanie to ma w sobie założenie, że to, co konieczne musi mieć strukturę i można ją wydobyć na powierzchnię świadomości za pomocą wiedzy. Jej zgodność z tym, co sama reprezentuje, nie podlega już dyskusji. Jednak zakładanie istnienia struktury świata przez wykazaniem jej istnienia to wielka niefrasobliwość.

Powtórki są jak zły sen, koszmar, którego nie możemy się pozbyć. Decydują o kształcie naszej natury. Uważamy je za podporę własnego człowieczeństwa, bo to, co powtórzone wydaje się pewne i niezastąpione, a z faktu, że się wydarzyło, wnioskujemy, że tak miało być-są to pozytywy o słabej reputacji. Niestety negatywne aspekty są silniejsze w swej wymowie i zasięgu. Powtórki pozbawiają umiejętności krytycznego myślenia, twórczej analizy własnego miejsca w świecie. Zamykają człowieka w niemym świecie opanowanym przez jednostajną ciszę, powierzchniowo go uspokaja, wycisza, pozwala myśleć, że brak wątpliwości to dobry kierunek działania. Nie traci sił nie tylko na postawienie i uchwycenie problemu, ale i na jego rozwiązanie. Efekt raczej nie zamierzony, ale śmiało można powiedzieć, że początkowa swoboda prowadzi do stanu upośledzenia. Myślenie jest passe, może popsuć dotychczasową wizję, a każde wyjście poza schemat rodzi lęk spowodowany świadomością wolnego wyboru, obfitującego w wiele możliwości do zrealizowania. Lepiej działać bez inspiracji twórczym namysłem, ponieważ samo działanie, ten akt ludzkiej inwencji można łatwo oprzeć na kryterium utylitarności i ważności. Utylitarności-ponieważ wszelki element działania można zaplanować od fazy przygotowania, aż do finalnej realizacji; ważności-wszystkie elementy są programowane wg aktualnego harmonogramu potrzeb.

Można więc uznać, że na przestrzeni czasu człowiek swoje słabości przekuł w zalety, a objawy megalomanii miały mu posłużyć w zakryciu faktu, że jest wtórny wobec świata. Że to, co tworzył i niszczył, dzielił i łączył, jest tylko pokłosiem właściwości materii, z której jest złożony i w której żyje. Początkowa idea postępu zakładała, iż z faktu, że człowiek ma zdolność realizacji swoich czynów, może wynikać umiejętność zmiany świata i tym samym jest w stanie wpływać na jego losy. Z biegiem czasu idea ta zmutowała w świadomość wyrażającą się w stwierdzeniu, że swoimi czynami człowiek zaledwie jest w stanie tuszować fakt, że jedynym co może zmienić, jest opis świata i siebie samego. Albowiem przekształcać może tylko to, co sam wytworzył w warstwach wykreowanych produktów, myśli, czynów, emocji i wartości- bo przecież wszystko to sumarycznie składa się na opis samego siebie i świata, w którym przyszło mu żyć.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here